PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=877306}

Fabelmanowie

The Fabelmans
7,4 22 427
ocen
7,4 10 1 22427
7,9 45
ocen krytyków
Fabelmanowie
powrót do forum filmu Fabelmanowie

9 gwiazdek? 8 gwiazdek? A skąd?
To rozczarowujące chyba na każdej płaszczyźnie kino familijne dla dzieci sprzed 40 lat.
Słaby, infantylny scenariusz, reżyseria bez wielkości Spielberga, słabe aktorstwo dobrych aktorów - można jedynie spytać, co się stało?
Czy Spielberg nie miał bardziej nośnych wspomnień? Czy Kushner zapomniał, jak się pisze scenariusze? Jak można po Cinema Paradiso czy Złotych czasach radia wyskakiwać z czymś tak płaskim, pozbawionym energii, pazura, oczywistym tworem?

ocenił(a) film na 9
patrice_filmweb

Pan raczy żartować, albo być bez pojęcia. Wielkie arcydzieło starego mistrza. Nie dla klientów Media Markt.

ocenił(a) film na 4
pwf

odezwał się fan Patryka Vegi :*

pwf

Dobrze pan ujął: "starego mistrza". Świat jednak nie potrzebuje starych mistrzów, lecz nowych.

mycart

Słabiutki!!!!

pwf

A skąd pomysł, że jestem klientem Media Markt? :)

ocenił(a) film na 7
patrice_filmweb

Pan nie załapał;nie o Media Markt sciśle chodziło,lecz o jego dawną reklamę"....NIE DLA IDIOTÓW"Trzeba przyznać,wyrafinowany przytyk..:-)I wymagający..inteligencji do odczytu..

ocenił(a) film na 3
pwf

Ten film to żart proszę Pana

ocenił(a) film na 7
Niskobudzetowy

Jest to nieco..krotochwilne wspomnienie z dzieciństwa,jednak z dramatem w tle..

ocenił(a) film na 7
pwf

Tak, tak Ty inteligentny a inni debile. Film prosty jak konstrukcja cepa - Artyści są toksyczni i "sztuka" jest dla nich ważniejsza niż ludzie. Tyle. A filmów o magii kina zrobiono masę i to znacznie lepszych.

Wpis został zablokowany z uwagi na jego niezgodność z regulaminem
ocenił(a) film na 9
Jolik_

Tylko tyle obelg? Meh :/

ocenił(a) film na 4
patrice_filmweb

Podpisuje sie obiema rekami. Tak wysoka ocena wsrod krytykow wynika chyba z tego ze nie ma odwaznego by krzyknac ze krol jest nagi.

patrice_filmweb

Dołaczasz się do życzeń Adama Michnika na nowy rok? On życzy wszystkim Polakom żeby pozbyli się w końcu tej cholernej Pisowskiej zbieraniny która zatruwa i niszczy naszą wspólną Polskę.

Niobe_FW

Najpierw trzeba się pozbyć michników i michnikolubów.

HRA

Strzelaj. Po prostu. Po co się cackać

ocenił(a) film na 7
Niobe_FW

Moja Polska nie jest "wspólna" z michnikiem i nigdy nie będzie.

ocenił(a) film na 5
patrice_filmweb

Ale ogólnie to się zgadzam, ten film jest prymitywny i strasznie oklepany przez pierwsze 2 godziny. Koleś chce robić filmy i te filmy wzbudzają uczucia u oglądających - niesamowite. Ogólnie taki jest sens filmów, że mają emocje wzbudzać u oglądających i nie potrzeba 2 godzin, by to tłumaczyć. Ja też pokazałem rodzicom film jak zmontowałem z wycieczki rodzinnej i bardzo im się podobał, ale nie znaczy, że teraz zrobię tego fabularną adaptację.

Trochę na koniec wątek matki robi się bardziej skomplikowany, no i kwestia tego prześladowcy szkolnego okazuje się też mieć niejednoznaczne rozwiązanie, ale no właśnie - główny bohater jest strasznie nudny. Olano ten ciekawy wątek matki, to że dzieci ani sztuka nie dają jej szczęścia, no i od czapy znikł konflikt z córkami, gdy te zamieszkały z matką. Trochę jak w Boyhood Linklatera, gdzie też po prostu dorastał chłopak i się zajarał sztuką, bo wiadomo, że sztuka to łatwa do polubienia jest, tylko tam ten autentyzm związany ze stylem kręcenia był, a tutaj lipa.

Fajna historia o odnajdywaniu siebie podczas dorastania to "November Sky" było. Tam bohater faktycznie miał problemy wynikające ze środowiska rodzinnego i obrał nietypową drogę, a tutaj kolejne cierpienie niedoszłego utalentowanego artysty to jest taki banał, że niedobrze się robi.

ocenił(a) film na 6
RipRoy

November Sky? nie ma takiego filmu

ocenił(a) film na 5
Wooster

miesiące mi się pomyliły.

ocenił(a) film na 6
RipRoy

jaki powinien być? bo bym sobie obejrzał

ocenił(a) film na 5
Wooster

October Sky, w sumie od kumpla Spielberga film, więc trochę podobny stylistycznie i też mi się skojarzył.

ocenił(a) film na 7
RipRoy

Matka raczej nie jest szczęśliwa,bo poświęciła Sztukę dla rodziny,w której od męża bardziej kochała rodziny przyjaciela..I w końcu duszenie się w tej atmosferze fałszu i błędnych wyborów-zaczęło padać jej na głowę..Artysta,a już geniusz wirtuozerii-nigdy nie będzie ani szczęśliwy ani spełniony W NICZYM-jeśli wyrzeknie się swego przeznaczenia-Sztuki!

patrice_filmweb

Właśnie się zastanawiałam czy oglądać, bo oceny bardzo wysokie a po zwiastunie w ogóle nie czuję zaciekawienia tym filmem.

carolotta

To Spielberg, powinno wystarczyć. :P

kamilos56

Wojna światów to dno, więc nazwisko niczego nie gwarantuje

Clarence_Worley

Idź i nie grzesz więcej :D

patrice_filmweb

tzn nie było robotów?

keerraam

Skąd pomysł, że w kinie szukam robotów?

ocenił(a) film na 6
patrice_filmweb

Zgadzam się. Brat tu polotu i świeżości.

ocenił(a) film na 6
andrew_zet

Nie przeszkadza mi brak świeżości, długi seans, dłużące się sceny, prosta fabuła. Lubię kino amerykańskie. Uwielbiam Speilberga, osobiste kino, reminiscencje. Nie uwierzyłam w to co się działo na ekranie - w chemię między aktorami, w ich emocje. Cały świat wydawał mi się sztuczny, dialogi przekombinowane, sceny rodem ze skeczy. Odniosłam wrażenie, że sam twórca nie wiedział co i w jakiej ilości chciał zawrzeć w tej produkcji i się pogubił. Może było tego za dużo, a metraż okazał się za krótki. Może to wina montażu. Oglądało się przyjemnie, ale z lekkim politowaniem. W mojej opinii obsada położyła ten film na całego, zupełnie nietrafiona. Jednak widząc po opiniach innych to tylko u mnie coś nie gra, bo większość zachwycona kreacjami. Więc ciekawe czemu mi było nie po drodze...

Vanillia

Może chodzi o poruszone problemy, albo są Ci tak bliskie, albo tak odległe. :P Postawa matki nie jest czarno-biała, najbardziej szkoda mi ojca, powinien się odkochać i znaleźć sobie inną :D.  Jakby co nie znałem dokładnej biografii Spilberga, ale od sceny w której żona domagała się, aby wzięli tego przyjaciela ze sobą, co argumentowała absurdalnie (można było odnieść wrażenie, że jest osobą specjalnej troski i bez nich sobie nieporadzi :D), wiedziałem że jest między nimi uczucie. :D 

ocenił(a) film na 6
kamilos56

Poruszane problemy nigdy nie są barierą, nawet jeśli są mi zupełnie obce. Mogłabym sięgnąć do wielu wysoko ocenianych produkcji, gdzie nie dochodziło ani na jotę do identyfikacji z nikim na ekranie, ale magia kina poniosła mnie jak nigdy. Matka jak najbardziej ludzka (z całą paletą barw) - nie twierdzę, że została źle napisana jako postać (czy raczej odtworzona), ale nie uwierzyłam aktorce, która ją odgrywała. Fabelmanowie w moim odbiorze nie udźwignął czegoś bardzo istotnego dla samego twórcy. Ale cieszę się z sukcesu, bo domyślam się jaki istotny jest dla Spielberga, a zasłużył.

Vanillia

Przedstawiasz pewne sprzeczności, z jednej strony twierdzisz, że matka jest ludzka, a z drugiej, nie uwierzyłaś aktorce. :P Wiesz pewne rzeczy są tak głęboko w nas, że nie mamy świadomości, co rzeczywiście wpłynęło na nasz odbiór, możemy się jedynie nad tym zastanowić, co może być wzbogacające, poszerzające świadomość. Nie ma nic złego w tym, że człowiek dopuszcza własne uczucia do głosu, świadczy to bardziej o wrażliwości. Wiesz ta cała magia kina, gra aktorska itd to drobiazgi, forma, ważniejsze jest to jakich emocji i wartości jest nośnikiem. Jeśli czujesz wyraźny sprzeciw, kiedy większość ludzi się zachwyca i ma do tego podstawy, bo często nie ma (np film żeruje na naszych słabościach, kompleksach, podoba nam się, bo pochwala, marne, przeciętne postawy), to jest duża szansa, że odebrałaś ten film osobiście i warto się zastanowić dlaczego tak to odebrałaś, poza formą. Wiesz ta matka jest na granicy szaleństwa, postawiła wyżej własne uczucia, nad dobro rodziny i przez wiele lat dopuszczała się zdrady, może nie fizycznej, ale emocjonalnej (czyli najpoważniejszej możliwej), bo swoją postawą, ewidentnie raniła ojca, ale również swoje dzieci i dopóki, te nie zrozumiały o co chodzi, kompletnie to ignorowała, była przekonana, że tak jest okej i ma prawo robić wszystko, aby to trwało, o czym np świadczy taniec na tym biwaku. Tak bym określił postać wielowymiarową, która przez swoją autentyczność, potrafi poruszyć różne struny ludzkiej wrażliwości, jego doświadczeń. Często jest tak, że kiedy przeżyliśmy coś ważnego i smutnego, to potem absolutnie to odrzucamy, a następnie argumentujemy to w sposób nielogiczny, powierzchowny, lub budujemy enigmatyczne wyjaśnienia, kiedy warto by to przeanalizować głębiej. Istnieje zarzut do tego filmu, że nie ma w nim żadnych nowości, że to co robił do tej pory Spielberg, zostało jedynie dopracowane, a wręcz dążono do osiągnięcia perfekcji w stylu Spielberga i mogło się to również źle odbić na końcowym efekcie. Często jest tak, że jak za bardzo chcesz, ludzie to dostrzegają i odrzucają, bo w oczach ludzi stanowi pewną słabość, może świadczyć o tym, że masz jakiś deficyt. I znowu kiedy osoba miała z czymś takim do czynienia w swoim życiu, to zadziała mocniej, niż u innych.

ocenił(a) film na 6
kamilos56

Nie ma żadnej sprzeczności w tym co napisałam. Widzę jak napisany jest bohater, widzę, po tym co mówi i jak mówi, po zachowaniu, decyzjach jakich podejmuje, czy tych krótkich ujęciach, gdzie wtrącone są delikatne aluzje na temat jego temperamentu, bolączek, pragnień, ale nie muszę mu wierzyć. Widzę jedynie co zostało mu narzucone do odegrania i jak został poprowadzony przez siebie i reżysera. Do czego to porównać? Do każdej sytuacji z życia, kiedy np. ktoś cię pocieszał, a Ty czułeś, że coś nie gra, nie wierzyłeś tej osobie, wyczuwałeś pod skórą, że może i pociesza, ale w głębi serca się cieszy z Twojej porażki. Pomimo smutnej minki i słów "wszystko będzie dobrze", czy nawet serdecznego poklepywania po ramieniu. Wiem, że Williams to niezła aktorka, podobała mi się w Manchester by the sea czy Blue valentine, ale nie tutaj. Produkcję obejrzałam z zaciekawieniem, nie nudziłam się, ale nie czułam dosłownie nic, by w zasadzie dzień później o Fabelmanach nie pamiętać - wymienianie komentarzy z Tobą mi o nim przypomina :) Oglądam filmy wszelkiej maści (od ambitnego kina autorskiego przez kampowe kiczowate produkcje po filmy young adult, blockbustery, a kończąc na eksperymentalnych formach) i nie ma dla mnie niekomfortowego seansu. Gdyby było jak piszesz, że coś tam film poruszył o czym nie miałam bladego pojęcia najprawdopodobniej zapadłby mi w pamięć, pomimo faktu, że nie przypasował. Rozgorączkowałby jakieś emocje, wywołałby cokolwiek poza suchą opinią. A oprócz jak już wcześniej wymieniłam (oczywiście dla mnie) niedopasowanej obsady, nieprzekonywującej gry aktorskiej i zalatujących sztucznością dialogów jest owszem coś co mi nie pasowało, choć nie umiem wykaraskać tego z trzewi i ująć w słowa, ale wydaje mi się, że chodzi o całość tego autopomnika. Na marginesie miałam naprawdę intensywne doświadczenia życiowe za młodu, w żadnym procencie nie przypominające tych u Fabelmanów, ba!, byłoby to spełnienie mojego dziecięcego marzenia, mieć takie problemy w rodzinie jak oni ;) I wydaje mi się, że jestem na dość wysokim poziomie autorefleksji, autoanalizy, nie czuję siebie w tej produkcji i jestem niemal tego pewna, a na tyle na ile można być, więc to nie w tym rzecz :)

Vanillia

Jeśli ktoś odbiera bohatera filmowego, że jest ludzki, oznacza, że poza historią którą opowiada, to również, a może nawet przede wszystkim, autentycznie gra swoją rolę, nie jest sztuczny. Zakładając, że rozumie te pojęcia, bo może też nie rozumieć o czym mówi :P. Nie da się tego w filmie rozdzielić. :D Owszem, możesz powiedzieć, że postać jest ciekawie napisana, ale nie możesz powiedzieć, że jest ludzka, kiedy gra aktorska w ogóle Cie nie przekonuje, bo głównym komponentem w filmie, jest gra aktorska i to ona decyduje o tym, czy odbierzemy bohatera za prawdziwego, czy sztucznego, to poprzez grę aktorską poznajemy bohatera. Mówiąc inaczej, nawet jeśli historia którą odtwarza aktor jest nierealistyczna, sytuacje mogą wydawać się absurdalne, sztuczne, a sam bohater płytki w scenariuszu, ale kiedy dostanie to odpowiedni aktor, wykreuje z tego postać na bazie własnych doświadczeń, to odbierzesz wrażenie, że w sumie tak mogło być, jego emocje są prawdziwe, przekonuje mnie ta historia i ta postać. Może być też w drugą stronę, historia jest realistyczna, ale aktor jest do dupy i wtedy nie powiesz, ta postać jest ludzka. :D Mówiąc jeszcze inaczej, oglądając film nie widzisz/ nie czytasz scenariusza, a ten scenariusz jest odtworzony w Twojej głowie poprzez sceny filmu, zachowania bohaterów, właśnie grę aktorską, nie można tego rozdzielić w taki sposób, to znaczy scenariusz jest autentyczny, ale bohaterowie, kreujący tę historię, sztuczni. Teraz Twoje porównanie, to źle zbudowałaś tę analogię, bo grą aktorską, są właśnie te prawdziwe intencje, a nie to co ktoś zrobił, albo te dobre intencje są, wtedy ludzki, albo nie ma, wtedy sztuczny, czujesz że coś nie gra. To tak jakbyś powiedziała, że w bajce przedstawiono fajną historię, ale bohaterowie są do dupy, tylko, że ta odebrana przez Ciebie historia nie istnieje bez tych bohaterów, to oni ją tworzą, definiują. :D Owszem byłoby inaczej, gdybyś np miała w ręce scenariusz i go przeczytała, wtedy rozmawialibyśmy inaczej, tylko, że wtedy już NIE rozmawialibyśmy o filmie. Mówiąc jeszcze inaczej, ta historia zaistaniała w Twojej głowie, właśnie przez te konkretne kreacje z filmu i jej autentyczność wprost zależy od tych kreacji. Jeśli według Ciebie bohater jest ludzki, to oznacza, że przekonała Cie gra aktorska, jeśli sztuczny, oznacza, że nie przekonała Cię jego gra, lub nie rozumiesz tych pojęć i nie dostrzegasz sprzeczności. Teraz do tego, że jeśli w filmie byłoby coś poruszone, co byłoby dla Ciebie istotne, to byś zapamiętała, otóż nie, mówię tutaj o sprawach, na granicy podświadomości, możesz nie rozumieć dlaczego coś Ci się nie spodobało, a więc świadomie nie uznasz tego za coś istotnego, a więc nie zapamiętasz, zwłaszcza, jeśli dochodzi tutaj jakiś mechanizm wyparcia. To są proste mechanizmy psychologiczne. Ludzie nie są tylko tym co świadomie odbierają ze świata, a to o czym jesteś przekonana to tylko Twoja świadomość. Kolejna sprzeczność, piszesz, że postać jest ludzka, ale dialogi sztuczne, a co jest fundamentem postaci, dialogi, obraz, to przez nie, buduje się tę postać. Albo nie rozumiesz tych pojęć, albo działa tutaj jakiś mechanizm obronny,  wbrew logice. :D

ocenił(a) film na 6
kamilos56

Pisząc "ludzka" miałam na myśli tylko o to, że nie była szablonowa (co się zdarza niezwykle często w literaturze/filmie), czytasz/oglądasz, a protagoniści są jak kukły z jakimś wachlarzem cech jak z RPG. Mi chodziło tylko o to jak została wykreowana na poziomie scenariusza (tam widzę tę ludzkość/autentyczność). Myślę, że doskonale o tym wiesz i czepiasz się. A ja mogłam użyć innego wyrazu, choć nie wydaje mi się, żeby trzeba było od razu mnie chłostać ;) Jako osoba, która miała zajęcia od podszewki z chociażby scenopisarstwa nie patrzę już na kino tak jak kiedyś. Trochę szatkuję dzieło, więc oglądając film myślę czasami o jego częściach składowych. I uprzedzam odbicie piłeczki, nie mam talentu, całkowity gamoń ze mnie był z tych zajęć, ale jednak coś się zmieniło i sposób w jaki odbieram film też nie jest już taki sam.Analogia nie musi być ścisła, może wykazywać podobieństwo pod pewnym względem, a to porównanie było czysto subiektywnie - nie rzucam tu sądów - do tego co ja czułam patrząc na Williams, jakby mnie okłamywała.Raz użyłam słowa ludzka i konotujesz to również z dialogami, które dotyczyły wszystkich bohaterów, a nie tylko matki. Nie fair. Ludzką określiłam jedynie ją, choć j.w. trefnie wybrałam wyraz. Niepotrzebnie rozlewasz to w tym momencie na pozostałych.Na marginesie - naprawdę uważasz, że gra aktorska to jest szczera intencja? Trzeba by było prześwietlić wszystkich aktorów. Lukratywne role lub takie, które pretendują do nagrody i będą dobrze wyglądały w filmografii... oni nie grają pro bono. Aktor, który kocha swoją pracę chce dobrze wypaść, być wiarygodny, pozytywnie oceniony - po prostu dobrze wykonać swój fach. Jednak są rzeczy nie do przeskoczenia np. brak chemii między bohaterami, ograniczenia związane z niemożnością wczucia się w rolę. Piszę to w oderwaniu od Williams, ale raczej powstrzymywałabym się od etykietowania odgrywanych ról jako dobrych intencji.Wydaje mi się, że nadajemy na zupełnie innych falach, momentami jest mi ciężko zrozumieć co masz dokładnie na myśli. Może to moje ograniczenie, ale czytając artykuły popularno-naukowe nie mam tego problemu ;p To, że ludzie nie są tylko tym co świadomie odbierają ze świata to oczywistość, że trykają nas wiecznie niewyłapywalne przez nas rzeczy, ale nadal pozwolę sobie być na tyle zuchwała, żeby uznać, że nie masz w tym wypadku racji. Narzuciłeś sobie szybko jakąś diagnozę: dlaczego film jej nie leży. Nie dopuszczając przy tym do myśli, że oglądałam tysiące filmów (nie przesadzam - niecałe 6 tys. ocenionych ) i podobne wątki były już wcześniej poruszane (relacje między rodzicami, matka-melancholiczka, pracoholik lekko oderwany ojciec partner-samarytanin, pasjonat rzucający cień na relacje rodzinne, zdrady, zawód, rozpad więzi) nie wiem czy jest coś czego nie dostałam na ekranie i potrafiłam się wgryźć w historię, docenić uwierzyć. Fabelmanowie nie jest filmem ciężkim, nie trzeba nawet specjalnie zachodzić w głowę, żeby analizować co się tam dzieje przez ten czas. 
Proponuję rozejść się w pokoju. Nie dogadamy się, nie ma takiej szansy. Ja film oceniłam, Ty także. Możemy przecież rozmijać się w swoich odczuciach, nie doszukiwałabym się wszędzie podświadomych determinantów. Tzn. na pewno są, ale nie muszą być nadrzędne, gdy dialog wali skeczem.

Vanillia

Żeby coś było ludzkie, to nie może być szablonowe. :D Napisałem jabłko, miałem na myśli pestkę. :D Piszesz takie nonsensy, może nie rozumiesz używanych słów? Do tego nie czytasz uważnie, nie znasz scenariuszam, nic nie możesz od tej strony powiedzieć, bo go zwyczajnie nie znasz. :D Czy masz pojęcie czym jest scenariusz, co się na scenariusz składa? :D Że obejrzenie filmu nie oznacza znajomości scenariusza? :D To tak jakbyś twierdziła, że przeczytałaś książkę, bo obejrzałaś jej adaptację i mówiła no no, autentyczne postaci w tej książce, takie nie rpgowe, ale zagrane do dupy. :D Tyle samo sensu ma Twoje odnoszenie się do scenariusza i używane przez ciebie argumenty, po prostu są sprzeczne ze sobą, nie istnieje logika, według której to co piszesz miałoby sens. Analogia jest luźna, ale powinna podkreślać istotę sprawy, a Ty tej istoty nie rozumiesz, bo budujesz analogie która tej istocie zaprzecza. :D Niczego nie narzuciłem, widzę jedynie, że piszesz nonsensy, a potem próbujesz to na siłę uzasadnić, zamiast powiedzieć, użyłam złego słowa, chodziło mi, że jej postać mnie nie przekonała, zagrała sztucznie, nie przekonała mnie jako człowiek, ale ty brniesz w wyjaśnianie co miałaś na myśli tworząc kolejne nonsensowne konstrukcje i ta postać taka żywa, ludzka w scenariuszu :D kompletnie nie rozumiejąc, że w ten sposób nie mówisz o postaci filmowej, tylko niewiadomo o czym, bo scenariusza nie czytałaś. :P Może, ponieważ napisali, że film jest w jakimś sposób biograficzny, a więc historia i postaci oparte o prawdziwe wydarzenia, to napisałaś że jej postać jest ludzka, bo nie rozumiesz czym jest film, do czego masz dostęp jako widz, a do czego nie, jak powstaje wrażenie o filmie. :D Albo kompletnie nie rozumiesz tych pojęć, albo po prostu głupio jest Ci przyznać się, że używałaś złego słowa. :P A co do samego filmu, to czy jest w nim coś ważnego dla Ciebie, to musisz sama do tego dotrzeć, nikt inny tego za Ciebie nie zrobi, nawet ja :D. Jednak uważam, że gdybyś zastanowiła się dlaczego ta postać, czy gra aktorki, aż tak CI nie odpowiadała, to mogłabyś się czegoś ciekawego dowiedzieć o sobie, bo jest to dziwne, moim zdaniem poza obiektywne i merytoryczne, co już sama wykazałaś. :P Oczywiście, że pierwsze warstwy filmu są oczywiste, można na tym zakończyć. :D Dodam tylko, że kolejny raz potwierdziłaś, że uważne czytanie, to u Ciebie rzadkość. :D

Vanillia

Tak uważam, że prawidłowa analogia do poziomu autentyczności granej postaci, to szczere intencje, kiedy ktoś robi dla Ciebie coś dobrego, nieszczere intencje, to fatalna gra aktorska, czujesz, że coś jest nie tak, sztuczność. I uważam, że aktor, pomimo tego, że odgrywa rolę(udaje:P), może wnieść do niej dużo prawdy, poprzez przeniesienie do tej postaci własnych doświadczeń, przeżyć.

ocenił(a) film na 6
kamilos56

Typie przyznałam, że użyłam złego słowa. Dosłownie przyznałam Ci rację, a Ty jak mantra trujesz o jednym i tym samym. Jestem pełna podziwu, że ktoś potrafi wypocić z siebie tyle - nie wnosząc nic. Żal mojego i Twojego czasu, zresztą pokazałeś swoje bucowate oblicze, a ja nie przepadam za takimi ludźmi, przeceniającymi swoje możliwości poznawcze, także te w dyskusji, do tego traktujących innych z wyższością w swoim bańko-kloszu. Mogłam się domyślić, co z Ciebie za autorament po pierwszych komentarzach, gdzie analizowałeś postać matki jakbyś odkrywał Amerykę, a wypisując - sorry - "oczywizmy. Ale, żebyś już mi się nie produkował po raz enty - to uznajmy, że WE WSZYSTKIM masz rację. I bądź spełniony. I zdrów. 

Vanillia

Sorry poniosło mnie trochę, ale denerwuje mnie jak ktoś opowiada nonsensy i sie przy tym upiera itd. :D Ale nie wykluczam, że sam takowe opowiadam, tylko z mojej perspektywy, w krótkim odcinku czasu, wydaje mi się, że mam rację, jeśli nikt nie udowodni, że nie mam :D a jeśli mam to opowiadam ciekawe rzeczy (nonsens może być ilustracją głębszego zrozumienia podstaw :D) i błędne koło się zamyka. :D Uważam, że z nonsensów może wyjść ciekawa dyskusja, także miałaś w tym swój udział. :D 

ocenił(a) film na 6
kamilos56

A ja, że czasami nadaje się na tak odległych falach, że ciężko się porozumieć. Czasami ktoś użyje błędnego wyrazu, źle coś ujmie w słowa i wychodzi chaos poznawczy. To, że Ty działasz na falach Omega, a ja Sigma nie oznacza, że któreś z nas ma/nie ma racji. Niektórym ciężej się dogadać i wyczaić co ktoś miał na myśli, nawet jeśli pojawiło się logiczne-faux-pas, po którejś ze stron, a obie chyba nie do końca uważnie czytają ;p Po prostu nie ma sensu czepianie się słówek, gdy ktoś przyznaje Ci rację. Rozumiem, że pokojowe rozstanie ;)?

Vanillia

Przyznaję z ręką na sercu, że te długie wypowiedzi czytałem wyrywkowo, ale wyszło tak fajnie... :D Sorki :D Szczerze powiedziawszy, to nie jestem do końca przekonany, że mam rację, a Ty zrobiłaś coś nie tak, raczej chciałem się zmierzyć i to sprawdzić. :D Wiesz z mojej perspektywy moglibyśmy się dodać do znajomych, ale trafiają do mnie Twoje argumenty. :D (jest postanowienie poprawy :D)

Vanillia

Inna sprawa, że gdybyś się przyznała bez ale... :D

ocenił(a) film na 6
kamilos56

Przyznałam się podwójnie. Najpierw z [ale], ale już na deser (chwilę później) dosadnie, że trefnie dobrałam wyraz :) Ja tam się czuje w tym "ludzkim" kontekście rozgrzeszona.

Vanillia

NIe wracajmy do tego :D ustaliśmy już kto miał rację. :D

Vanillia

I tak brzydko o mnie pisałaś... :D to już w ogóle było przegięcie ;D czym ja biedny sobie zasłużyłem :D  (to przeczytałem solidnie od początku do końca :D)

Vanillia

W sensie czytałem fragment odpowiadałem i tak do końca, Twoje przyznanie trochę psuło koncepcję. :P

ocenił(a) film na 3
kamilos56

A ten ciągle nadaje...
Abstrahując od wypocin kolegi, artyści to Tornatore, Wenders a Spielberg to rzemieślnik i EFEKCIARZ w dobrym tego słowa znaczeniu.
Generalnie słabiutki ten film, nawet nie chce mi się dalej gadać.
Obejrzeć i zapomnieć.

Gato_Preto

Idź i nie bluźnij więcej. :D (piszesz, że efekciarz w dobrym tego słowa znaczeniu, a potem piszesz, że film słabiutki, chcesz zapomnieć, traumatyczne doświadczenie... kobieta przewrotną bywa. :D ps spróbuj czasem powiedzieć coś od siebie, a nie kopiować krytyków. :P

kamilos56

Przestałam czytać tutaj: "Jeśli ktoś odbiera bohatera filmowego, że jest ludzki, oznacza, że poza historią którą opowiada, to również, a może nawet przede wszystkim, autentycznie gra swoją rolę, nie jest sztuczny.". Bo tłumaczyć autorowi, jak coś odbiera i przezywa, to jak poecie mówić, co miał na myśli. Niejeden matury nie zdaje z własnej twórczości;)
Nie żeby dyskusja mi się nie podobała :) Rzadko tu jeszcze ktoś w ogóle rozmawia. I to jeszcze na argumenty.
Pozdrawiam

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones