Zapewne filmu nie widziałeś, więc Twoja wypowiedź jest śmieszna, bo "Lincoln" to film naprawdę świetny, a to jak Spielberg poprowadził tam światowej klasy aktorów to mistrzostwo i reżyseria najwyższych lotów.

aktorstwo to prawda ale Day-Lewis, Field i Lee Jones zawsze grają dobrze. Reżyseria najwyższych lotów? No cóż po raz kolejny szpilbergowa bajeczka jacy to amerykanie są najlepsi. Film pewnie dostanie Oscara bo akademia lubuje się w takich banałach, poza tym jest to stricte amerykański film. Moja wypowiedź nie miała jeśli Cię rozbawiła to widoczenie mamy inne poczucie humoru.

Faktycznie stricte amerykański film. Ciekawe, że cały świat wie lepiej od Amerykanów jakim filmom powinni przyznawać swoje AMERYKAŃSKIE nagrody. Lincoln to dla mnie powrót Spielberga do formy. Rok temu - masz rację- nominacja za "Czas wojny" to chyba tylko z powodu nazwiska Spielberga na czołówce. Tegoroczny kandydat jest natomiast perfekcyjnie zrealizowany, zwłaszcza od strony reżyserskiej. Choć akcja toczy się wokoło jednej poprawki do konstytucji, to jest ona tak poprowadzona, że do kupy z dobrze napisanymi dialogami i znakomitą grą aktorów stanowi niemalże taki polityczny thriller. Film jak najbardziej godny uwagi i w dodatku, w moim odczuciu nie był taki sentymentalny jak wiele wcześniejszych obrazóe Stevena. (jeszcze odjąć trochę patetycznych gadek i będzie OK.)

film oczywiście nie jest zły tym bardziej Spielberg zawsze pracuje z profesjonalistami więc o porażce realizatorskiej nie mam mowy. Natomiast ja wole jego wcześniejsze filmy. A jeśli chodzi o Oscary są to co prawda nagrody amerykańskie ale o globalnym zasięgu i wiadomo że ludzie zainteresowani kinem zawsze głośno komentują to wydarzenie. W tym roku powstało kilka lepszy filmów amerykańskich filmów od Lincolna, to jest oczywiście moje subiektywne zdanie.

No ja mam inne zdanie :P
Dwa ostatnie rozdania zawojowały filmy zagraniczne: francuski "Artysta" i w 2011r. brytyjskie "Jak zostać królem".
Tak więc wydaje mi się, że w tym roku stawkę może zgarnąć coś typowo amerykańskiego.
Też wolę starsze jego filmy i mam nadzieję, że przed emeryturom wyczaruje jeszcze dla kinomanów coś wspaniałego, najlepiej w deseń starej dobrej szkoły. Projekt pt. "kino nowej przygody", którego był prawdopodobnie najlepszym przedstawicielem chyli się ku końcu :(

a możę Django? wszakże ma małe szanse ale western to najbardziej amerykański gatunek filmowy (o ironio najlepsze westerny powstawały w Europie :P)

Hmm myślę, że nie. "Django" mam zamiar dopiero obejrzeć, ale już po trailerach da się wywnioskować, iż nie będzie to klasyczny western jak u Sergio Leone (którego masz pewnie powyżej na myśli) W nowym dziele Tarantino pewnie pobawi się konwencją, zastosuje parę dziwnych rozwiązań.... Pewnie będzie się dobrze oglądało, ale czy uda mu się kupić tym akademię? Raczej wątpliwe.... Trudno mi powiedzieć, bo nie widziałem. Na razie wolę więc się wstrzymać ze snuciem teorii... :P

poza tym Artysta co prawda francuski ale niesamowicie przesiąknięty kulturą amerykańską, amerykański sposób opowiadani historii, kręcony w Los Angeles, gdybym nic wcześniej nie słyszał o tym filmie i podszedł do oglądania z marszu pomyślałbym że to hoolywoodzki film.

Pewnie akademia znowu oleje Quentina, a jeśli chodzi o spaghetti westerny to akurat miałem na myśli Sergio Corbucciego gdyż jest to remake jego filmu.

Trudno Ci tutaj nie przyznać racji, ale myślę, że Amerykanie mogą czuć się nieco rozdrażnieni, że nic ostatnio dla filmów "made in Hollywood" :) Wynagrodzą se straty moralne z nawiązką :)

pamiętajmy że w stawce jest jeszcze kontrowersyjny "Wróg numer 1" który opowiada o chwalebnej akcji amerykańskich żołnierzy, mimo wielu podtekstów politycznych film jest jednym z faworytów (obok Lincolna i Życia Pi)